piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 5

Witam! Notka na koniec wakacji. Życzę Wam udanego roku szkolnego :) Rozdział jest niesamowicie chaotyczny i dziwny, ale już to czytałyście w większości, więc mam nadzieję, że nie będziecie miały większych problemów z rozczytaniem się ;)

  -Jesteśmy w domu naszego kochanego Eryczka - Darek zarobił za to zdrobnienie łokciem w żołądek - Jego matka jest trochę dziwna, ale ma gust. Sama urządziła cały dom -Dru uśmiechnął się do czarnowłosego -Tydzień po tym jak okazało się, że ten dworek, właściwie to zamek jest ich, prawie się tu wprowadziła. Był w bardzo dobrym stanie gdy Eryk go odziedziczył - kuzynki musiały mieć bardzo głupie miny, bo uśmiechnął się z politowaniem -Tak, tak on jest tak jakby właścicielem tego domu. Tylko prawnie nim będzie dopiero od 18 urodzin.
  -Jejku. Fajnie tu jest - westchnęła Karolina - Ale czy wam się czasem nie spieszyło?
  -Słuszna uwaga. Idziemy.
  -Oj no proszę was - Renata zwróciła się do Eryka - Nie bądźcie tacy sztywni. Wy możecie iść we dwóch, a ja z Karoliną sobie troszkę pozwiedzamy.
  Mina jaką miał blond włosy chłopak była bezcenna. Szok to niedopowiedzenie. Najwyraźniej niezbyt chciał żeby dwie dziewczyny, które nie do końca są zrównoważone panoszyly się po jego domu.
  -Wy naprawdę chcecie same połazić po tym domu? -sposób w jaki podkreślił słowo "same" troszkę przestraszył kuzynki.
  Dalej toczyła się dyskusja o to, czy w końcu idą do tej Starszyzny, czy nie. Chłopaki przekonały je, aby jednak poszły razem z nimi. Nie miały raczej innego wyjścia, sądząc po minach młodzieńców. Tak więc poszli. Przeszli przez masę korytarzy, które nie były identyczne. W każdym znajdował się inny kolor dywanu i ozdoby miały inny charakter, co mimo wszytko dobrze ze sobą współgrało. Karolina nie była pewna czy nadal są w tym samym domu. Wtedy coś jej się przypomniało.
  -Em... Tak właściwie to co się stało z Krzyśkiem?
  -Huh? A skąd mamy wiedzieć? - Dziewczyna wyrwała czarnowłosego z rozmyślań.
  -No chyba powinniście. Przecież kazaliście nam z nim walczyć - Renata okazała się trochę bardziej rozgarnięta niż ci dwaj.
  -Aaaa, mówisz o tym zmiennokształtnym. Teraz łapię o co chodzi - zajarzył blondyn.
  -Nooo, a tak w ogóle to daleko jeszcze? - Ruda zaczynała się niecierpliwić.
  -Tak, daleko - powoli dało się też słyszeć irytację w głosie Renaty.
  -Dalekojeszcze? -na jednym wydechu wydukała Karolina.
  -Niedaleko -identycznie odpowiedziała brunetka.
  -No to daleko czy nie? -ta scena zaczynała się przeobrażać w scenę Osła ze Shrekiem i Fioną.
  -Dobra przystopujmy - mina Renaty przeczyła wypowiedzianym słowom. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmieszek i spoglądała na chłopaków, którzy szli przodem - No chyba, że wam przeszkadzamy, to wtedy nie przestaniemy.
  W tym właśnie momencie doszli do sporych drzwi. Były drewniane, bogato zdobione i wyglądały na bardzo stare. Renata zobaczywszy je, aż zamilkła. Wszystkich dopadła powaga. Można było spodziewać się tego po chłopakach aczkolwiek dziewczyny nie miały żadnych powodów do obaw. Dru sięgnął po klamkę, lecz drzwi otworzyły się ze skrzypieniem nim zdążył jej dotknąć. Z pokoju, który znajdował się za nimi wybiegł... kot. Ale jaki kot. Świetny, piękny, puszysty, normalnie tylko do jarania się nim, a futro, ach jego futro jest idealne. Niesamowicie czarne i takie gładkie, połyskiwało w świetle świec na kinkietach. Dostojnie prychnął na nastolatków za drzwiami i ominął ich, jeżąc sierść na grzebiecie. Chyba zacznę o nim pisać książkę. No ale wracając do... nie jednak ten kot jest fajniejszy. Dobra! Skupienie!
  -Wejść - z wnętrza tajemniczego pokoju dobiegł władczy głos starca.
  Czwórka przestraszonych nastolatków weszła do środka i... osłupieli. Znaleźli się w pomieszczeniu krytym szkłem. Całe wnętrze było bardzo nowocześnie urządzone. Na prawo od drzwi był mały barek z napojami alkoholowymi i nie tylko. Po lewej stronie był stół do bilardu. Na przeciwko zszokowanych nastolatków stała duża kanapa podzielna jakby na dwie części, które stykały się pod kątem prostym. Na samiutkim środku pokoju, który miał dwadzieścia na dwadzieścia pięć metrów, znajdowała się ostatnia rzecz o której właśnie byście pomyśleli, moi czytelnicy. To było jacuzzi. A w nim ciekawe nadzienie, złożone ze starszych pań w bikini. Nie był to przyjemny widok, ale niesamowicie przyciągały wzrok. W końcu nie zawsze spotyka się takie "laseczki".
  -Ummm... czy my nie mieliśmmm - Cher zatkała usta Renacie, która pewnie chciała powiedzieć, że mieli się spotkać ze Starszyzną. No cóż pewnie nikt nie spodziewał się czterech pań które są w podeszłym wieku i kąpią się w jacuzzi ubrane w bikini. Dziewczyny słysząc Starszyzna nie do końca zdawały sobie sprawę, jak wygląda starość w luksusach. I bikini.
  -Nie, pewnie nie mieliście -odpowiedział na niezadane pytanie staruszek, który nagle zmaterializował się znikąd i do którego należał wcześniejszy bezcielesny głos - Właśnie się z nią spotkaliście, ale wiecie oczywiście co trzeba zrobić aby z nimi - wskazał na jacuzzi - porozmawiać?
  -No cóż pewnie zacząć wprawiać w ruch struny głosowe -ironiczny ton Karoliny nieco wkurzył staruszka i przeraził dwóch chłopaków. Byli w podobnym szoku co kuzynki, ponieważ za każdym razem, gdy widywali Starszyznę, byli oni zgorzkniali, złośliwi i uciążliwi.
  -Nie pyskuj! No więc właśnie nawet miałem wam odpuścić, ale jak Panna Wygadana tyle wie no to zapraszam was do jacuzzi.
  -CO?! - Karolina, Renata i Dru wrzasnęli to w tym samym momencie, albowiem zrozumieli, że aby pogadać ze Starszyzną muszą wejść do jacuzzi. Eryk, który wolniej jarzył dopiero po tym okrzyku powiedział dość głośno jedno bardzo brzydkie słówko.
  Po reakcji młodych dziadek się wrednie uśmiechnął i wskazał ręką na jacuzzi - Ależ zapraszam młodzieży, nie krępujcie się.
  Ruda jako pierwsza załapała, że coś jest nie tak.
  Wtf? Co to w ogóle ma być?! Przecież ta "Starszyzna" powinna być jakaś poważna czy coś. A nie wyskakują z tą skórą w bikini. Fuuuj to obleśne. A może... może to jakaś pułapka? Albo coś w stylu próby czy inicjacji? Walić głupie inicjacje, chcę stąd spadać.
  -Ooooch z chęcią proszę pana, a i przepraszam za swoje zachowanie wcześniej. To było z mojej strony bardzo niegrzeczne. Zachowałam się jak gówniarz -dziewczyna zaczęła robić wszystko, żeby tylko przekazać swoje podejrzenia reszcie tak, aby staruszek( tak na marginesie był ubrany normalnie, a nie w strój kąpielowy) tego nie zauważył.
  -Tak masz rację młoda damo to było bardzo niegrzeczne - Staruszek nie zauważył podlizywania.
  Ha! Połknął haczyk! Błagam was nie spierniczcie tego!
  -Aaaa... -No i Ruda zapeszyła. Renata i ten jej orient.
  Plask. Chłopaki, którzy zaczynali coś rozumieć, bo usłyszeli część myśli Karoliny w tym samym momencie walnęli się dłońmi w twarze. Taa... zaczynali.
  -Renata czy to nie miał być sekret?
  -No właśnie mieliśmy nic nie mówić - obydwaj, i blondyn i brunet, to skończeni idioci. Z ich wypowiedzi nic nie można było się dowiedzieć. Po prostu jakiś jeden bełkot.
  -No ludzie czy wy na prawdę uważacie, że przeprosiłabym tego starego pryka za to, że powiedziałam prawdę? No na prawdę myślałam, że bardziej mnie znacie - Karolina rozrobiła w tym momencie zażenowaną minę - Czy, aż tak z tych moich "przeprosin" trudno było wywnioskować, że to chyba podstęp, próba czy inna cholera?! - jej wybuch można zdefiniować tylko jednym słowem, a jest nim "bulwers". Poważnie, ona się nie wkurza tylko Bulwersuje. To trochę irytujące dla ludzi z jej otoczenia.
  -Nieprawda to nie jest podstęp! - oburzenie z którym zareagował staruszek było dziwne, zresztą on też się jakiś dziwny zrobił, taki... niewyraźny jakby. Eryk to zauważył.
  -Hej jesteś jakiś niewyraźny. Może weź Rutinoscorbin.
  Nikt nie zareagował. Chociaż to może przez to, że cały pokój zanikał. Cała czwórka znowu zaczęła działać razem. Nie wiedzieli do końca co się dzieje. Eryk i Darek wiedzieli już teraz, że wkrótce stanie się coś potwornego. Na każdym kroku spotykały ich trudności. Przez przypadek cała ekipa uruchomiła pułapkę w domu blondyna. Teraz nie było powrotu, musieli się przedostać do końca. Sądząc po niezwykłej „pomysłowości” matki chłopaka, to mieli niewielkie szanse na przeżycie.
  -Hej chyba ktoś powiedział hasło, które pomoże nam przejść dalej!
  -Jakie hasło? Co Ty pieprzysz? - Renata wrzasnęła na Darka.
  -Aaaaa!
  -Czy wy też widzicie to co ja?! - Była to reakcja Eryka na wrzask Karoliny.
  Po kolei te babki z jacuzzi zmieniały się w potwory plujące ogniem, jak smoki. No prawie jak smoki, potworki przed nastolatkami są mniejsze i brzydsze. Ale podobne były tylko pod względem rzygania ogniem. W pewnym sensie były piękne, a z drugiej strony przerażające. Ich włosy zmieniły się w czerwone węże, ciuchy porwały i ukazały zmutowane ciała. Całość dopełniał wściekle czerwony kolor pyłku, który w niezmierzonej ilości wokół ich latał.
  -Zsssarassss wassss zssaaabijemyy - największa, najgłupsza i najohydniejsza potwora się odezwała, a raczej zasyczała.
  -No chyba po moim trupie - Karolina wymruczała to tak, aby tylko Renata to usłyszała.
  -Jedziesz z tym koksem - odpowiedź brunetki także była cicha i prosta.
  No i tymi słowami rozpętały wojnę. Najgorsze było to, że obie nie miały pojęcia jak się bronić. Więc zaczęły biegać po całym pomieszczeniu, wykrzykując dziwne słowa, niektóre pomagały inne wręcz szkodziły. Nagle wpadły na genialny pomysł. Te ogniste potworki są z ognia. Więc jeśli by tak zażyły wodnej kąpieli w jacuzzi? Może by je to trochę ostudziło. Pokój, do którego początkowo weszły nie zmienił się, więc spróbowały zdezorientować potworki. Niezbyt im się to udało. Po kilku niezbyt zgrabnych unikach, Renata zauważyła coś, co niezbyt jej się spodobało. Stanęła w miejscu i zaczęła się drzeć do Karoliny, która była po drugiej stronie pokoju, także niezgrabnie unikając płomieni.
  -Karolina! Ty widziałaś gdzie są ci idioci?
  -No a gdzie by mieli być?
  -Właśnie nie wiem do cholery. W każdym razie na pewno ich nie ma w tym pokoju!
  -Co?! -Ruda zaczęła się rozglądać i w panice zapomniała wykonywać uników i uciekać.
  -Co ty robisz idiotko!? Rusz dupe i zmywamy się stąd! - Renata była już przy drzwiach.
  -NIE! Musimy je pokonać! Inaczej rozlezą się po całym mieście! -Karolina była przy niej i ją odciągnęła w momencie, gdy wielki ognisty jęzor przeżarł na wylot drzwi.
 -Hej! Półmózgi - Renta chwyciła jakąś rurkę, która leżała na podłodze i cisnęła ją w jedną z potworów. Swoją drogą, to... w pokoju była rozpierducha. Inaczej tego nie ujmiesz. Parę mebli zajęło się już ogniem, ściany były okopcone. Aż dziw, że kuzynki utrzymały się tak długo przy życiu. Chroniło je wyjątkowe szczęście i fakt, że tak naprawdę nie wiedziały co robią i z czym próbują walczyć.
  -Wrzućmy je jaccuzi – Karolina powiedziała na odchodnym Renacie i pobiegła w stronę wody. Renata była zaraz za nią.
  Okrążyły wannę i spotkały się drugiej stronie. W tym momencie Karolina przypomniała sobie, że pamięta zaklęcie na wodę, tzn. zaklęcie, którym można było wyczarować masę wody i nią sterować.
  -Renia na trzy drzesz się na cały głos Aquarius i myśl z całej siły woli o wodzie!
  -Ok, ale nie wiem co ci to pomoże! -kuzynki nadal krzyczały, choć to było niepotrzebne, bo stały obok siebie.
  -Trzy! - To był ostatni moment, w którym mogłyby cokolwiek zrobić, bo potwory już je otaczały z ucieszonymi minami, że mają je w garści. Nagle ogromna fala zalała je i całe pomieszczenie wypełniło się gęstą parą i głośnym sykiem.
  -No. Tego to się nie spodziewałam. Spadamy stąd, bo się zaraz udusimy! - Renata ogłosiła coś tak oczywistego, że Karolina mimo powagi sytuacji spojrzała na nią z miną pod tytułem "No co ty nie powiesz?". Ale nie dyskutowała, tylko zaczęła się przedzierać do drzwi.
  Doszłam. Ufff... jestem wykończona. Ciekawa jestem gdzie tamte dwie ci... no nie ważne co. Będą mieli niezłe piekło, gdy się znajdą. Choć może wolałabym ich nie widzieć już na oczy.
  -Renaaa...
  Jeb! Dziewczyna niefortunnie potknęła się i malowniczo wyrżnęła tyłkiem po podłogę. Najśmieszniejszą rzeczą było to, że wywaliła się o tego bajecznego kota, który wychodził z pokoju, gdy oni wchodzili. Kocisko tak pięknie wyciągnęło się przed drzwiami, a Karolina za nim. Biedactwo....Taka słodka, a tyle bólu musiała znieść. Współczuję tej kotce.
  -Hahaha! Omójbożejakagleba! - Ranata ledwo mogła to powiedzieć, tak bardzo się śmiała. Na jej nieszczęście Karolina już podniosła z ziemi swoje obolałe zwłoki i ją trzasnęła, było słychać to i ciągły syk gasnących płomieni w pokoju.
  Kuzynki znajdowały się w kamiennym korytarzu. Innym niż ten którym tu przyszły, mimo że wyszły tymi samymi drzwiami. Trzaski, które usłyszały były daleko, ale i tak obie chciały się jak najszybciej stamtąd wydostać i najchętniej wrócić do domu.
 -Dobra musimy się stąd wydostać - Karolina powiedziała to bez większego przekonania, bo krzyki już zaczęły się zbliżać. Nie rozumiały do końca co się dzieje. Wszystko wyglądało jak koszmar.
  -No co ty nie powiesz? Odsuń się - w głosie Renaty słychać było determinację.
  Dziewczyna stanęła w rozkroku, przodem do ściany. Wyciągnęła przed siebie ręce i ułożyła je w następujący sposób: lewą dłoń zwróciła wnętrzem do góry, prawą ściśniętą w pięść przyłożyła do lewej tak aby dotykała ją kciukiem i palcem wskazującym.
  Renata powiedziała coś niezrozumiałego i z jej złączonych dłoni wyleciała wiązka oślepiającego światła. W miejscu gdzie błysk zetknął się ze ścianą, powstało koło z lodu, które się stopniowo rozrastało. Gdy miało już mniej więcej półtora metra średnicy Renata przestała zamrażać ścianę. Podeszła do niej i walnęła pięścią. Cegły skruszone przez lód łatwo popękały. Karolinie szczęka opadła, przez jakiś czas nie mogła powiedzieć słowa. Renata nie czekając na jakąś sensowną reakcję wyciągnęła rudą na zewnątrz i pociągnęła za sobą. Pobiegły. W końcu, gdy Karolina się odezwała była nieco zdyszana.
  -Mam tylko jedno pytanie. Skąd ty tak umiesz?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz