poniedziałek, 17 lutego 2014

Rozdział 3

Ekhm, nie chce mi się na razie robić szablonu... Może kiedyś ;) Notka dedykowana Renacie, bo mnie zachęciła do wstawienia jej. Zapraszam do czytania:

  -Nie wiem jak tobie, ale mi się strasznie nudzi. - Zaczęła marudzić Karolina, gdy szły z Renatą, po raz kolejny już tego dnia na koniec wsi. Postanowiły, że posiedzą w altance na brzegu lasu, bo tam było chłodniej niż gdziekolwiek indziej.
  -Nooom.
  -Wiesz, gdzie możesz wsadzić sobie to "nooom"?
  -No, kurde masz faktycznie Karolina. - Renata spojrzała na kuzynkę spod przymrużonych powiek, bo słońce mocno świeciło po oczach. - Tak w ogóle to fajne spodenki masz. - Stwierdziła przyglądając się jej szortom.
  -E, e, e, ty mi tu nie wyskakuj z takimi tekstami. I dzięki.
  -Ty na serio chcesz się kłócić? - Zapytała z wojowniczą miną Renata.
  -Noo nie, ale mnie zaraz trafi jak się coś ciekawego nie stanie.
  -Ciekawego powiadasz? - rozległ się seksowny głos za plecami dziewczyn, które wiedzione instynktem nawet się nie odwracały, tylko od razu zaczęły biec.
  Obie poznały ten głos. Należał on do ich największego przeciwnika. Wiedziały kogo, ponieważ już wiele razy miały z nim konfrontacje. Ich rody dokładniej, a nie one we własnej osobie. Wiedziały to, ponieważ przyszły do nich Wspomnienia. Wspomnienia, które podczas snu napływały bez przerwy. Była to sprawka Eryka i Dru.
  -Ej! Karolina! Renata! Czemu uciekacie? Co ja wam zrobiłem? - W głosie chłopaka słychać było autentycznego, męskiego focha.
  -Nie odwracaj się, po prostu biegnij. Zrobimy sobie lekką rozgrzewkę, zanim nas te kanalie zaczną ścigać.   -Karolina poinstruowała kuzynkę, ale ona, mimo że próbowała zachować spokój, to jej się to nie udało i wybuchnęła nie kontrolowanym śmiechem, przerywając bieg.
  -No wiesz co Renia? Myślałam, że chcesz uciekać. - Powiedziała Karolina trochę rozleniwionym głosem w który wmieszała się nutka rozbawienia.
  Szatynka próbowała odpowiedzieć, ale nie była w stanie, ponieważ dławiła się śmiechem, aż sobie kucnęła, bo brzuch zaczął ją boleć.
  -Dobra przestań już. - Wymamrotał urażonym tonem geja Krzysiek. Patrzył na kuzynki smutnym wzrokiem, gdy już je dogonił, co nie było dla niego zbyt wielkim, bo był lekkoatletą. - Serio, to nie było zbyt miłe.
  -Oh ok, ale nie obiecuję, że przestanę się z ciebie śmiać. - Z rozbawieniem w głosie Renata odpowiedziała naburmuszonemu chłopakowi.
  -Dobra, nie będziemy ściemniać, uciekałyśmy dla śmiechu. Nie wiedziałam, że się tak zbulwersujesz Krzysiu. - Karolina uśmiechnęła się do kolegi. - Nie uciekałyśmy dlatego, że jesteś homo, naprawdę nam to nie przeszkadza.
  -No tak, jasne, czekaj, bo uwierzę. - Chłopak nigdy im nie wierzył, gdy tak mówiły, owszem czasem się z tego śmiały, ale nie były dla niego perfidnie wredne, to takie pieszczotliwe.
  -I tak sądzę, że jesteś bardziej bi niż homo. - Tym razem to Renata się naburmuszyła.
  -Jak tam sobie chcesz...
  Dziewczyny serdecznie przywitały się ze znajomym i wytłumaczyły dlaczego uciekają. Bardzo dawno się z Krzyśkiem nie widziały. Poznali się jeszcze jak wszyscy byli dzieciakami, nikt z tej trójki tego nie pamiętał. Poza tym powiedziały mu, że bały się nieco Dru i Eryka. Nadal stali na górce, czyli w miejscu, gdzie byli widoczni i z końca wsi i z jej początku. Gawędzili spokojnie, Karolina zapytała co słychać u Krzyśka. Ogółem dawno się nie widzieli i chłopak postanowił, że wpadnie, co też zrobił. Opowiedziały mu wczorajszą przygodę.
  -Aaaa to dlatego tak uciekłyście. Teraz to rozumiem. - Błysk zrozumienia pojawił się w brązowych oczach Krzyśka.
  -No więc widzisz. No ale przestań się już tak fochać. - Renata była wyraźnie rozbawiona całą sytuacją.
  -Będę dopóki mnie nie przeprosisz. - Widać było, że już mu przeszło, tylko się droczył z szatynką.
  -No dobra. Przepraszam cię Krzysztofie za to, że jesteś takim tępym idiotą i nie chcesz się przestać fochać.
  -No nie teraz to przesadziłaś. Foch forever z przytupem i zarzuceniem grzyffką! - Jak powiedział, tak też zrobił, co oczywiście wyglądało komicznie, bo chłopak 190 cm, który jest w rurkach i wykonuje takie gesty, to nie jest coś, co chciałoby się oglądać. Aż smutno się robiło, że takie ciacho jakim był Krzysiek, był homo.
  -Boże Święty przestańcie w końcu zachowujecie się jak jakieś gówniarze! - Karolina wrzasnęła na Krzyśka i Renatę bo już zaczęli ją wkurzać. - Jak się nie uspokoicie to obojgu przyjebię.
Dziewczyna z chłopakiem spojrzeli na nią ze zdziwieniem, bo nie spodziewali się wybuchu z jej strony, szczególnie, że zawsze bawiły ją ich spory. Zauważyli, że dziewczyna jest spięta i zdenerwowana.
Stali tak na środku ulicy zastanawiając się czemu ruda tak się zdenerwowała, gdy nagle usłyszeli głośny huk i zobaczyli fioletową mgłę.
  -Co się dzie... - Karolinie przerwał następny głośny huk.
  Po tym hałasie wszystko się wyjaśniło. To ci dwaj z wczoraj wpadli(dosłownie) na kosze na śmieci , które były na najbliższej posesji i narobili hałasu za dziesięciu. W sumie to zdziwiony był tylko gej towarzyszący dziewczynom. Powoli Eryk i Dru wytoczyli się z tej nieprzewidzianej przeszkody. Z ust bruneta popłynęła wiązanka przekleństw, a blondyn z pozornym spokojem strzepnął ze skórzanej kurtki zużyte chusteczki. Po ich minach widać było, że troszkę inaczej wyobrażali sobie swoje "wielkie wejście".
  -Nudzi wam się pedały dwa?! Bez urazy Krzysiek. - To drugie zdanie skierowane było do kolegi Karoliny. - Co wy sobie wyobrażacie?! Jak możecie ot tak niszczyć czyjeś rzeczy co?! - Dziewczyna wiedziała, że oni bardziej ucierpieli niż kosze na śmieci, ale na prawdę chciała się ich czepić, nawet o byle co.
  -Dobra, dobra nie spinaj się dziewczynko. - Eryk zaczął z grubej rury, nazywając Karolinę dziewczynką.
  - Oż ty mały, niedorobiony... – tak, tutaj nastąpiło bardzo dużo określeń chłopaka, których nie zamierzam pisać, bo jakieś dzieci mogą to przez przypadek przeczytać - ... szkolny playboy'u. Co ty sobie niby myślisz?!
  -Jeśli tak bardzo chcesz, to ci powiem co sobie myślę. Po pierwsze, myślę, że przyrąbe ci w ten Twój piękny pyszczek jeśli jeszcze choć raz powiesz do mnie "szkolny playboy". Po drugie ten wasz Chłopaczek-gejaczek jest niebezpieczny. Po trzecie Renata wygląda seksownie w tych czarnych butach które przymierzała tydzień temu w Deichmannie. - Podsumował ich blondyn. Powoli zbliżali się wraz z Dru do trójki.
  Szok jaki odmalował się na twarzach trójki był ogromny. Karolina zdziwiła się słysząc stwierdzenie "piękny pyszczek", Renata "seksownie wygląda" skierowane do niej samej, a Krzysiek "chłopaczek-gejaczek". Mimo wszystko Eryk i Dru wyglądali dzisiaj po prostu sexy. Brunet ubrany w dobrze dopasowane, ciemne jeansy i luźną, czarną koszulkę z napisem "Mogę zostać dla Ciebie Ginekologiem". Z okularami w troszkę dłuższych, zmierzwionych, czarnych włosach wyglądał jak typowa gwiazda. Na stopach miał Nieśmiertelne Najki. Spoglądał z pogardą to na śmietniki, to na znajomego dziewczyn. Blondyn związał kręcone włosy w kucyk, założył czarne, długie spodnie i koszulkę z logo Nirvany, na którą narzucił skórzaną kurtkę. Mimo że było gorąco to wydawało się, że im to nie przeszkadza. Na nogach miał glany, co chyba było najbardziej zadziwiającym elementem jego stroju. Wyglądał, jakby zaraz miał iść na koncert.
  -Poza tym ten chłopak, to już nie jest ta sama osoba, ba, nawet to człowiek nie jest. - Brunet zabrał głos. - Nie musicie mi wierzyć, ważne żebyście nie przeszkadzały. Poza tym to Eryk ma rację, te szpilki, które przymierzała Renata są świetne.
  -Nie no, teraz to całkiem wam się poprzewracało w tych łbach. Dobrze się czujecie? - Renata traciła powoli cierpliwość, bo nie lubiła, gdy ktoś komentował jej wygląd, chociażby pozytywnie.
  -Jesteście pewne, że nie chcecie nam pomóc? - W jego tonie czaiła i nutka groźby.
  Jakby na komendę Eryk i Dru podeszli do dwóch dziewczyn i ujęli ich twarze w dłonie. Przez jedną elektryzującą sekundę patrzyli w oczy dziewczyn. Wyglądało to tak jakby chcieli je pocałować. Było to jednak złudne wrażenie. Poprzez dotyk kuzynki zrozumiały część swojego dziedzictwa. Eryk i Dru nie byli spokrewnieni, ale wychowywali się razem od dziecka. Dzięki temu, że znali się od dawna wytworzyli więź. Mogli porozumiewać się myślami. Przekazali to wszystko Karolinie i Renacie. W ten sposób wytworzyła się między czwórką niesamowita więź. Więź dzięki której będą walczyć z Pradawnym Złem. Ale o tym później.
Następne zdarzenia były błyskawiczne. Eryk uchylił się przed ciosem Karoliny, która przypomniała sobie, co się działo dzień wcześniej i niezbyt chętnie wybaczała takie rzeczy. Renata zaczęła świecić na niebiesko i rzuciła w Krzyśka czymś a’la świetlna kula. Chłopak próbował uciekać, lecz było za późno i dostał zaklęciem, tuż po tym zaczął przybierać swoją prawdziwą formę. Nagle tuż przy Reni pojawił się Dru i skrępował jej nadgarstki na plecach. W jednej chwili stali tuż przed Erykiem i Karoliną, a w następnej gdzieś zniknęli. Dwójka oszołomionych nastolatków popatrzyła po sobie, po pierwszym szoku chłopak zorientował się co powinien teraz zrobić. Widać było, że był dobrze przeszkolony do tego typu zadań, bo od razu podjął walkę. Oni tak szybko nie zniknęli, bo przypomnieli sobie, że Krzysiek jeszcze żyje, mimo że jest ranny i jeszcze próbuje do nich podpełznąć. Karolinę zmroziło w momencie, gdy uświadomiła sobie, że słyszy myśli swojego towarzysza. Jeszcze bardziej przerażające było to, co przekazał jej wcześniej, podczas gdy dotknął ją po raz pierwszy. Krzysiek, ten prawdziwy, został brutalnie zamordowany już kilka miesięcy temu. Nikt o tym nie wiedział, nawet jego najbliżsi, ponieważ Golem przybrał jego kształt. Oczywiście był on pod wpływem Pradawnego Zła. Zaczęło się ono odradzać.
  Po Eryku widać było, że walka to nie jest dla niego nowość, oczywistym faktem było to, że przeszedł szkolenie. Znał wiele zaklęć na pamięć i potrafił bardzo dobrze posługiwać się bronią. Wydawać by się mogło, że wyczarowuje kolejny oręż z powietrza, ale tak na prawdę wyciągał je z innego wymiaru. Starał się bronić Karolinę, widząc, że nie wie co ze sobą zrobić.
  Droga, na której stali wyglądała jakby przeszedł przez nią tajfun. Zrobiła to siła pocisku Renaty. Zerwany asfalt, połamane drzewa i dużo zielonej krwi. To, że ludzie jeszcze się nie zbiegli, aby zobaczyć co się stało, było chyba cudem. Narobili koszmarnego hałasu i bałaganu, ale to zdawało się nie ruszać tutejszych mieszkańców.
  -Karolina uważaj! - Krzyk uprzedził cios o sekundy. Eryk z przerażeniem patrzył, na to czy jej się uda, bo sam nie mógł nic zrobić, ponieważ stał cztery metry dalej.
  Dziewczyna uchyliła się w ostatniej chwili przed ciosem dawnego kumpla, który teraz przeobrażał się w jakiegoś wielkiego, oślizłego, śmierdzącego i zielonkawego potwora. Śmierdział zgniłymi jajami i wymiocinami. Dwójka nastolatków nie mogła już wytrzymać tego potwornego smrodu. Pozatykali sobie nosy koszulkami. Walka rozpoczęła się szybko, wymiana ciosów była w miarę wyrównana, jedynie dziewczyna miała problemy z ilością kończyn stwora. Po zaledwie pięciu minutach Eryk wykończył potwora, a stało się to dlatego, że kula, którą wystrzeliła Renata znacznie obniżyła poziom jego mocy. Można powiedzieć, iż na tym walka się skończyła. Na drodze panował totalny chaos. Teraz przewrócone kosze nie stanowiły wcale brzydkiego widoku. Po całej drodze walały się kawałki ślimaka, w którego zmienił się Krzysiek, jakieś plastikowe elementy różnych rzeczy leżały praktycznie wszędzie. Nie było gdzie spojrzeć, żeby człowiekowi nie zrobiło się niedobrze. Absolutnie wszystko było zdemolowane. Karolina z obrzydzeniem strzepywała resztki ślimaka z ulubionej koszulki z napisem "Jestem przyszłością narodu". Spojrzała na Eryka i zauważyła, że ten nawet się nie poczochrał. Podczas gdy z jej odsłoniętych nóg spływały strużki krwi i jakiegoś śluzu, on nie wyglądał choćby na zasapanego.
  Eryk przypominając sobie, co miał zrobić szybko wypowiedział jakieś zaklęcie, brzmiące łudząco podobnie do słowa "klusek", którego skutkiem było przywrócenie drogi jej pierwotnego stanu. Karolina jeszcze dochodziła do siebie po walce i stanęła na środku drogi nieco zdezorientowana.
-Okeeeej...? Co tu się stało? Mógłbyś mi z łaski swojej… - Nie miała szans aby dokończyć, bo chłopak już zatkał jej usta dłonią wygiął ręce do tyłu i teleportował ich do...


No co? Czasem trzeba trochę "niepokoju" zasiać. Spoko, nie będzie macanek... Na razie xD Teraz musicie wytrzymać do następnej notki, bajo! :D

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 2

  Gdy poszły na pola z Księgami Zaklęć, wszystko toczyło się tak jak w prawie proroczym śnie Karoliny. Oczywiście do momentu rzucenia przez Renatę dziwnego zaklęcia. W realnym świecie Dru i Eryk zauważyli to, jak sięgała po jedną z Ksiąg. W tym momencie ujawnili się i blondyn, czyli Eryk z rozbrajającym, a zarazem irytującym uśmiechem prze lewitował je poza zasięg dziewczyn. Dalej było już tylko lepiej, ponieważ okazało się, że są oni tu po to, aby im wszytko wyjaśnić i wprowadzić w zasady Prawdziwego Świata. Okazało się, że są dziedzicami z drugiego rodu założycielskiego. Prawdziwy Świat jest to inny wymiar, w którym istnieje między innymi Niebo, Piekło, Akademia Szkoleniowa i Siedziba Pradawnego Zła. Zadaniem czwórki jest powstrzymanie Pradawnego Zła, które zaczęło się odnawiać. W tym celu wszyscy mieli przejść szkolenie, co chłopcy mieli już za sobą, ponieważ ich rodzina nie pieściła się z nimi i od piątego roku życia mieli poważny trening. Teraz, gdy osiągnęli odpowiedni poziom mocy, to dostali zadanie, aby uświadomić kuzynki. Oba rody nie były ze sobą spokrewnione, łączyła je co najwyżej wspólna, często też jednoczesna śmierć ich członków. Historia słyszana po raz pierwszy była tak wiarygodna, co smerfy. Niestety była ona prawdą.
  - Hmmm... Jeszcze o czymś zapomniałeś. - Dru zwrócił się do Eryka. - Nie zawsze trzeba mieć jeden dar, można mieć ich kilka  Na przykład można władać na raz ogniem i lodem. Moce bardzo często się kłócą ze sobą. To znaczy, że mają przeciwne charaktery, ale nie jest to reguła. - Skończył po czym po chwili zastanowienia dodał. - Eryk umie wykrywać moce u innych i ma jeszcze jedną moc, wid... - Nie dane było mu dokończyć, ponieważ blondyn walnął go pięścią w brzuch. - Ugh ty idioto... To boli. - Ze zbolałą miną zaczął pomstować na kumpla zginając się w pół z bólu.
  - Jeśli powiesz jeszcze choćby słówko na ten temat to napuszczę na ciebie Renatę, gdy będzie w pełni mocy. - Złowróżbnym tonem zaczął straszyć Eryk.
  - Powiedz mi jaką będę miała moc proszę, proszę, proszę! - Odezwała się niespodziewanie Renata, chwytając chłopaka za koszulkę, na jej twarzy widać było podniecenie.
  - Nawet o tym nie myśl, nie ugnę się. W życiu trzeba być twardym, a nie miętkim. - Odpowiedział przytrzymywany chłopak, z lekkim niepokojem w głosie.
  - Oj no powiedz, powiedz, prooo(tutaj nastąpiło długie "o" )oooszę. - Nie dawała za wygraną.
  - Luuubi cię. - Powiedziała Karolina ni z gruszki, ni z pietruszki, wrednym tonem, wtrącając się do tej jakże sensownej konwersacji.
  - Co?! Niby kto kogo? - Zapytała oburzona Renata, nadal trzymając w swoich rękach koszulkę chłopaka, ale chyba o niej zapomniała, bo w tej chwili cała jej uwaga skupiona była na Rudej.
  - No chyba nie ja, Dru. Mówię o was. - Tym razem Karolinie nie udało się ukryć podnieconej miny.
  - Co? Jakich WAS?! - Zapytali Renata i Eryk razem, jak na komendę.
  W tym momencie chyba przypomnieli sobie, że praktycznie się przytulają i odskoczyli od siebie z zażenowanymi minami.
  - W sumie to ona ma rację. Mówiła o waszej dwójce. - Wtrącił swoje trzy grosze Dru.
  - Nooom. - Karolina potwierdziła skinieniem głowy.
  - Chyba ci się coś przywidziało. - Blondyn zaprzeczył ruchem głowy.
  - Nooo dosłownie mi się przywidziało. A wiesz co? - Tu Kara zawiesiła głos dla lepszego efektu. - Widziałam wasz ślub! - Obwieściła, ku radości Dru, który wiedział, że dziewczyna gra.
  W tym momencie Renata zakrztusiła się, Eryk patrzył z ogłupiałą miną w przestrzeń, a Dru turlał się na trawie ze śmiechu. Karolina dumna ze swojego żartu zamyśliła się na chwilę, przypomniał jej się sen, który miała i jej oczy zrobiły się okrągłe ze zdziwienia. Zajęta tymi myślami Karolina, nie zwracała już uwagi na pozostałą trójkę.
  - Jachuu! Karolina! Wracamy na ziemię! - Renata się wkurzyła na nią troszkę i machała jej ręką przed twarzą. - Zadałam ci pytanie ciemnoto!
  - Uh? Jakie?
  - Czy ty sobie czasem jaj z nas nie robiłaś z tym ślubem?
  - No jasne, że sobie jaja robiłam, nigdy zresztą nie... Zaraz zaraz, Dru jeszcze wam nie powiedział?
  - Powiedział, sprawdzam cię tylko, a przy okazji upewniam się czy mówił prawdę.

*

  - Dobra mniejsza o takie rzeczy, musimy ustalić jaką ja mam moc do cholery! - Renata już nieźle wkurzona popatrzyła na chłopaków z pogardą już niecierpliwiąc się, bo zaczęli opowiadać o Kodeksie.
  - Nie powiem ci tego i już. Nie próbuj mnie przekonać, bo ci to nic nie da. Jeżeli powiedziałem nie, to znaczy, że nie. - Eryk nadal nie dawał za wygraną. Karolina zorientowała się, że coś nie grało. Podczas tego czasu, gdy chłopaki byli przy dziewczynach cały czas udawali wyluzowanych, teraz wyraźnie dało się stwierdzić, iż są zdenerwowani i trochę wkurzeni.
  Zapadał już zmrok, słońce jeszcze dawało jasną łunę nad horyzontem, ale nie miało to długo trwać. Czwórka nastolatków kłóciła się o coś pod starym drzewem na polu. Było ono wyraźnie odcięte na tle sadu, który się za nim znajdował. Patrząc na grupkę, każdy przypadkowy widz powiedziałby, że są w podobnym wieku i coś nie poszło po ich myśli. Miałby właściwie rację, no prawie. Gdyby jednak wiedział, o co się kłócą, to raczej by zwiewał gdzie pieprz rośnie albo i dalej. Tak więc cztery postacie, otulone krwawoczerwonym zachodem słońca, stały wykłócając się o to kto ma jaką moc. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że dwójka z tego towarzystwa jest typowymi chamami. Erykowi wyrwało się coś o dziewczynach i no cóż, kuzynki się obraziły. Nie było łatwo je zdenerwować, ale z tego co powiedział blondyn wynikało to, że kobiety to tylko do kuchni. Karolina powiedziała coś na głos tonem, który świadczył, że było to bardzo brzydkie przekleństwo. Renata tylko patrzyła na nich z pogardą. Obie odwróciły się plecami do chłopaków i poszły w swoją stronę. Teraz patrzyli ponuro na oddalające się dwie dziewczyny.
  - Kurde. Mamy przejebane. Rada... I dziadek nas zabiją. - Powiedział Eryk zrezygnowanym tonem już po tym jak Renia i Kara zniknęły na pobliskim podwórku.
  - Mów co chcesz, ale ja się modlę, żeby nas od razu zabili, bo wiesz, znając ich można się spodziewać jeszcze tortur. - Mruknął zrezygnowany Dru. - Wujek Stefan ma jeszcze Żelazną Dziewicę w piwnicy.
  - Hmmm... Czekaj, czekaj. Czy my nie mamy na to przypadkiem miesiąca? Czemu mamy się poddawać po pierwszej próbie, skoro możemy próbować aż przez miesiąc? - Podsunął pomysł czarnowłosy chłopak.
  - Ufff, Bogu dzięki. Już zacząłem obmyślać testament. Chyba masz rację. Chcemy czy nie chcemy musimy je jakoś tam przetransportować. Czy raczej one chcą czy nie, a z tego co udało mi się zaobserwować, to nie będą chciały nas słuchać.
  - No to mamy zajęcie na najbliższy miesiąc.
  - Poprawka. Na dwa tygodnie, bo szukaliśmy ich tydzień. Jak nie poskutkują namowy, to je po prostu porwiemy.
  - Właśnie, dwa tygodnie. - Dru podrapał się po głowie i spojrzał w kierunku zachodu. - Przez najbliższy tydzień spróbujmy je namówić, jeśli to nie poskutkuje to w następnym tygodniu je porwiemy. - Zadecydował zrezygnowanym tonem.
  - Okay idę na to, ale ja biorę rudą. - Uśmiech typu "Rape time!" rozświetlił twarz Eryka. - Wydaje się mniej niebezpieczna i trochę bardziej zrównoważona od Renaty. Teraz pozostaje nam jeszcze modlenie się, aby nie zorientowały się, że mamy ich wszystkie księgi.
  - Swoją drogą ciekawe czy w ogóle pamiętają o nich. - Czarnowłosy zaśmiał się pod nosem. - No i musimy znaleźć nocleg. Tak w ogóle to ciekawe, czy są w okolicy jakieś fajne dziewczyny. - Zaczął zastanawiać się na głos.
  - Zobaczmy.

*

  Gdy dziewczyny wracały, Renata była zatopiona we własnych przemyśleniach. Nie wiedziała co zrobić, ani myśleć o tym czego się dowiedziała. Z jednej strony chciała udusić tych dwóch typków, bo kłamali jak z nut, z drugiej mogłaby zrobić co by tylko zechcieli, by powiedzieli im trochę prawdy. Dużo by dała aby to, o czym mówili było prawdą. "Eh... gdybym mogła mieć pewność, że mówili prawdę. Naprawdę tylko ta jedna rzecz." Wyjątkowo spokojnie zareagowała na żarty typu: kobieta do kuchni. Za to jej kuzynka miała o tym całkowicie inne zdanie. Jej myśli brzmiały mniej więcej tak: "Ku*wa, następnym razem normalnie ich zaj*bę jak ich spotkam. Nawciskać nam tyle kitu?! Co oni sobie wyobrażają, że co, że jesteśmy gorsze?! Ja im pokażę co znaczy mnie wkurzyć. Będą mieć przejebane jak Pinokio w krainie termitów! Nie daruję sobie, jeśli temu Erysiowi, czy jak mu tam, nie walnę. Po prostu ma taki krzywy ryj, że tego się po prostu nie da."

*

  Dręczone rozetkami i trawione złością dziewczyny poszły do domu ich babci, z którą mieszkała ich ciotka z mężem i dwójką dzieci, aby Renata mogła iść spać.
  -Wiesz co Renia? Weź się zapytaj cioci, czy możesz u mnie dzisiaj spać, będziemy mogły jeszcze pogadać. A i ja bym czuła się bezpieczniejsza, szczerze mówiąc. Nie wiadomo co tym debilom strzeli. - Widząc powątpiewającą minę Renaty dodała - Moją mamę się przekona, a ja serio wolałabym spać z tobą w jednym domu.
  - No dobra. - Skinieniem zgodziła się dziewczyna.
  Tak więc poszły do cioci, która o dziwo, się zgodziła. Po drodze do domu Karoliny, obie wymyślały zemsty na chłopakach. Jedna była okrutniejsza od drugiej. Jeszcze w międzyczasie, gdy już trochę ochłonęły, zorientowały się, że zostawiły Księgi z Erykiem i Dru. Miały wrażenie, że już nie zobaczą tych książek. W sumie same nie wiedziały skąd mają takie okropne myśli. Nie, tak naprawdę to wiedziały. To wrodzona, i zresztą dziedziczna, intuicja, aby nikomu nie ufać z drugiego rodu. Po prostu były tak zakodowane i nie dało się ich odkodować. Podsumowując: ta dwójka miała przejebane i to po całości. Oczywiście o tym doskonale wiedzieli.
  - No dobra, a teraz robimy dobrą minę do złej gry. Ja mówię, a ty milczysz ok? Wolałabym żeby mama nie wiedziała jakie miałyśmy "przygody". - Karolina miała już gotowy scenariusz w głowie.
  Renata odpowiedziała jej tylko skinięciem głowy i weszły do domu Rudej. Jej mama od razu się zgodziła, na to, żeby Renia u nich spała widząc, że dziewczyny są zmęczone i niezbyt chętne do rozmowy, a poza tym było już ciemno. Poszły do pokoju i usiadły na przeciw siebie na podłodze, wokół były pozapalane świeczki i pokój, przez pomarańczowy kolor ścian, wydawał się płonąć. Popatrzyły na siebie i nagle wykonały identyczny ruch dwoma rękami. Lekko zdziwione przyłożyły wnętrza swoich dłoni do siebie w taki sposób, że energia, której źródła nie znały, swobodnie przepływała między ich rozcapierzonymi palcami. Siedziały tak przez moment, połączone dłońmi.
  - Ja jebie nie mogę tak w spokoju usiedzieć. - Powiedziała Renata nieco zbyt głośno, podrywając się z miejsca.
  - Nie klnij rodzice moją cię usłyszeć. - Syknęła Karolina upominając kuzynkę, po czym dodała - Mnie też wkurzają te oczojebne ściany mojego pokoju.
  - Eee? Skąd ty...?
  - Słyszałam twoje myśli. - Widząc zdziwioną minę kuzynki wyjaśniła - Nie wiem jakim cudem, ale je usłyszałam. Przypuszczam, że to coś w rodzaju więzi. Wiesz co? Zaczynam przypuszczać, że te dwa debile mówili prawdę. Niezbyt mi się o podoba.
  Na tego typu rozmowach zleciał im cały wieczór. Rozważały wszelkie za i przeciw, jednak nie mogły dojść do jakiś konkretnych wniosków. Dru i Eryk mieli za to inną bardziej "produktywną" rozrywkę, właściwie rozrywki. Co było dosyć normalne, bo obaj byli osiemnastoletnimi chłopakami. No i nie byli aż tak brzydcy, więc na dyskotekach mieli dosyć duże powodzenie u dziewczynek z gimnazjum. Ich wiek wcale im nie przeszkadzał. Chyba wiecie o czym mówię.
  Następnego dnia rano Karolina i Renata zjadły śniadanie i poszły na wieś, aby trochę pochodzić i pogadać. Były w wyśmienitych humorach, bo się wyspały. Przekładało się to także na ich stosunek do ludzi, obie były nadzwyczaj spokojnie, miłe i kulturalne. W swoich rozmowach nie nawiązywały do wczorajszych wydarzeń. Chodziły i cieszyły się ze słonecznego lata, możliwości zrobienia tego co im się żywnie podoba i lodów, które kupiły w miejscowym sklepie. Sielanka wakacyjna w czystej postaci. Po beztroskim przedpołudniu poszły na obiad.
  Oczywiście po skończonym posiłku miały zamiar kontynuować nieproduktywne zajęcia. Zaczęły znowu chodzić po wsi bez jakiś wyższych celów i powoli zaczynało je to nudzić.
Ale co się stało tego popołudnia, dowiemy się dopiero w kolejnym rozdziale :]
To taka notka na ferie :P Nie wiem kiedy kolejna się ukaże. Zaglądajcie i czekajcie!