niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 6

Zapraszam do czytania i komentowania! :)

  Nie zważając na nic dwie dziewczyny przebiegły przez korytarz. Niestety na ich drodze stały drewniane drzwi.
  -A teraz Ty zrób wejście smoka.
  -O czym ty mówisz? - zdziwiła się Karolina wciąż będąc w szoku po wyczynie kuzynki.
  -Posłuż się ogniem idiotko - Brunetka się nieco zirytowała.
  -Ogniem? Chyba żartujesz. To raczej niemożliwe żebym ja też miała jakąś moc. A szczególnie ognia, zawsze wolałam się trzymać z daleka - Dziewczyna machnęła lekceważąco ręką. Nie było to dobrym pomysłem, bo gdy jej dłoń leciała w dół, z palca wskazującego wytrysnęła strużka ognia.
  -Ha!
  Tryumfujący okrzyk wydarł się z gardła Renaty. Za to jej kuzynka podskoczyła i krzyknęła. Widok palącej się dłoni był dosyć niecodzienny. Zawiesiły się na moment, wpatrzone w ogień na dłoni dziewczyny, lecz nie było dane im tak długo stać. Ogień skierowany na drzwi zaczął je przepalać. Kuzynki chwilę poczekały i uciekły poza mury domostwa.
  Idąc dziewczyny znalazły ścieżkę wiodącą na ulicę główną jakiegoś dziwnego, małego miasteczka. Rozmawiały przyciszonymi głosami, co jakiś czas próbując się dopytać przechodniów gdzie są. Co najciekawsze, oni tylko odwracali wzrok i mamrotali pod nosem. Najwyraźniej nie tolerowali przyjezdnych. Szczególnie jeśli byli oni brudni i śmierdzieli siarką, która była charakterystyczna w ich stronach dla zamachowców.
  -Wiesz gdzie jesteśmy?
  -Jakbym wiedziała to chyba nie pytałabym co drugiej osoby o drogę powrotną nie sądzisz?
  -Czepiasz się – odburknęła Renata.
  -Mówię jak jest.
  -Karolina nie sądzisz, że to trochę dziwne, że weszłyśmy w Węglowie, a wyszłyśmy gdzieś gdzie mówią w Suahili?
  -Szczerze wątpię, że to Suahili mają dziwnie znajomy akcent.
  -Może to Litwa?
  -Tak, chciałabyś - te dwa słowa wypowiedziane ironicznie jakby uwolniły jakąś blokadę.
  Wszystko zaczęło się dziać jak na czarno-białym filmie. W dodatku w zwolnionym tempie. Białe oślepiające światło błysnęło przed Renatą. Dziewczyny przystanęły w szoku, jaki wywołał niespodziewany błysk światła. Zdezorientowanie przeszło w przerażenie. Kuzynki usłyszały łomot pociągu pędzącego z całą szybkością. Zaczęły się rozglądać, choć nie widziały nic, czuły, że zbliża się coś strasznego...
  Oślepiające światło. Łomot pociągu. Krzyk. Strach. Osłupienie. Szok. Wszystko zaczynało się zapętlać, całkowicie można było stracić pojęcie rzeczywistości. Oślepiające światło, łomot pociągu, krzyk, strach, osłupienie, szok. Oślepiające światło łomot pociągu krzyk strach osłupienie szok oślepiające światłołomotpociągukrzykstrachosłupienieszok.
  Te sześć myśli zmieniało się jak w kalejdoskopie w głowie Karoliny. Nie mogła sobie przypomnieć kim była, za to pamiętała idealnie ostatnie sekundy przed... No właśnie przed czym? Śmiercią? Nie. Śpiączką? Też nie. Paraliżem? To nadal nie jest ten zwrot, ale nic nie odzwierciedla tego jak dziewczyna się w tym momencie czuła. Jej ciało było dziwnie lekkie, ale nie mogła poruszyć żadną kończyną. Było jej gorąco. Bardzo gorąco. Ale nie chciało jej się pić. Co ona tu robi? Nie wiedziała. Po prostu była... Ale nic poza tym. Nic. Absolutna pustka.

  Mnóstwo myśli nie dawało Karolinie spokoju. Były one nie do zniesienia. Zapomniała kim była. Kim jest.

  Gorąco.

  Zaraz, zaraz, co robił ten pociąg? Nie przejechał mnie, przecież nie czułam bólu. Więc co z nim? Renata! Co się z nią stało? Gdzie jest? O matko, ciotka mnie zabije za to, że zgubiłam Renię. Cholera co jest nie tak z moim ciałem? Dlaczego nie mogę niczym ruszyć? Co jest z tym nie tak? Zaraz... Kim ja właściwie jestem? Ach, fakt, coś sobie przypominam...
  -O, śpiąca królewna wstaje.
  Nad głową dziewczyny w odległości jakiś 10cm pochylał się długowłosy, wysoki... diabeł.
  -Złaź, zajmujesz mi łóżko.
  -Co?! -teraz dopiero rozejrzała się po pokoju, w którym się znajdowała.
 W tym momencie dziewczyna usłyszała jaka piosenka leci w tle, był to utwór Pain - Same Old Song, co mocno ją to zastanowiło. Spojrzała na mężczyznę, który ją obudził.. Na pierwszy rzut oka był mocno przeciętny. Bez szału. Na nogach glany, wyżej czarne spodnie, srebrny łańcuch. Dalej była koszulka z logiem jakiegoś dziwnego i nieznanego zespołu, oczywiście czarna. Na ręce miał pieszczochę, a na ramionach ciężką skórzaną kurtkę. No to przejdźmy do jego głowy. Włosy miał do pasa. Majestatycznie lśniły w promieniach zachodzącego słońca, jakby płonęły. Ich kolor spotęgował ten efekt. Mianowicie dojrzewająca wiśnia. Czyli taka jaśniutka czerwień. Kolor oczu był dosyć trudny do zidentyfikowania w pierwszej chwili, ponieważ uwagę odwracały ciemnoczerwone rogi. Były one zakręcone i w sumie ładnie podkreślały krzywiznę szczęki. Do tego miał prosty arystokratyczny nos. Mężczyzna sprawiał wrażenie niebezpiecznego, więc Karolina szybko odwróciła wzrok.
  Ściany pomieszczenia w którym się znajdowała wyglądały tak jakby malarz był pijany. Czarno-czarne smugi artystycznie się przeplatały. Sufit był taki jak ściany. Najdziwniejszą rzeczą w całości, był kolor mebli. Normalny człowiek w życiu by nie pomyślał o czymś takim. Szafka stojąca koło pomarańczowego łóżka była zielona. Duża szafa koloru oczojebnego różu (nie)komponowała się z łóżkiem. Dywan dopełniał całości rażąc mieszaniną wszystkich kolorów tęczy. Obejrzenie całości zajęło Karolinie około dwóch minut, podczas których Diabeł uważnie obserwował dziewczynę. Gdy jednak znowu spojrzała na osłupiałego mężczyznę, ten prychnął i zaczął do niej coś mówić.
  -Wiesz, ogólnie mi nie przeszkadza, że dziewczyny same pchają mi się do łóżka, ale zazwyczaj najpierw się przedstawiają.
  -Już mnie tu nie ma – Zerwała się z łóżka (z różową pościelą), ale zrobiła to zbyt szybko, bo zakręciło się jej w głowie i prawie upadła. Znaczy, upadłaby, gdyby ten diabeł jej nie złapał. Jej wzrok padł dokładnie na żyrandol. Ale jaki to był żyrandol! Miał kształt serduszka, a na jego różowej powierzchni był nie kto inny jak Justin Bieber! Po minie Karoliny widać było, że nie do końca wierzyła w to, co widziała. Potoczyła nieco nieprzytomnym wzrokiem dookoła.
  -Halo, żyjesz tam? - Diabeł posadził dziewczynę w fotelu obok "pięknej" szafy i zaczął machać jej przed oczami dłonią. Zamrugała kilka razy próbując zrozumieć co właściwie się stało.
  -Emm, gdzie właściwie jestem?
  -W pokoju mojej siostry.
  -Dobra, to by wiele wyjaśniało, ale w jakim... wymiarze? Czy czym? Co tu się właściwie dzieje?
  Diabeł zmarszczył brwi i stanął przed nią.
  -No jesteśmy w alternatywnym Piekle. A czego się spodziewałaś?
  -W czym przepraszam?!
  -Nie wrzeszcz. Skąd Ty się w ogóle urwałaś?
  -Z Ziemi...
  -Chyba musimy sobie trochę wyjaśnić...
  Tak to się właśnie zaczęło. Karolina i jej nowy i dosyć nietypowy znajomy stopniowo się ze sobą oswajali, choć nie można nazwać tego zaufaniem. Oboje próbowali zrozumieć, co się właściwie stało. Przy okazji się sobie przedstawili, diabeł miał na imię Severin. Był on uczony w tutejszej Akademii Piekielnej i mimo nazwy nie była ona taka straszna. Okazało się, że tacy jak on od zawsze współpracowali z dwoma Rodami, o których mowa była na początku i do którego należała Karolina. Czyli ich wspólnym zadaniem było zwalczanie Pradawnego Zła. Nie jest to ani łatwe, ani przyjemne zajęcie. Severin szkoli się na Wojownika. Na specjalnych zajęciach uczą się całej historii świata. Wszelkich upadków i zwycięstw Pradawnego Zła. Od wielu tysięcy lat toczy się niebezpieczna wojna między nim a Wojownikami. Diabeł wytłumaczył Karolinie, że to wszystko jest jej przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Ona i Renata muszą wypełnić Świętą Przepowiednię. Mówi ona o tym, że dwie następczynie z Rodu, które dostaną się dwóch alternatywnych światów – Nieba i Piekła, zdołają powstrzymać raz na zawsze Pradawne Zło.Lecz jeśli one się pojawią to i pojawi się niebezpieczeństwo. Jedna z Sióstr zdradzi Czwórkę (Renata, Karolina, Eryk, Darek). Jednak dalsza część przepowiedni została zniszczona i nie wiadomo co będzie dalej. Do tej pory udawało się jedynie dusić Zło i nie dochodziło do naprawdę dużych w skutkach katastrof, lecz często było bardzo blisko nieszczęścia. Przybycie Karoliny i Renaty do alternatywnych światów zwiastowało bardzo mocny atak sił Zła.
-Więc podsumowując, mamy z Renią uratować świat, tak?
-Mniej więcej. Ale najpierw musicie przejść specjalne szkolenie, dlatego właśnie ty jesteś tutaj, a Renata...
-Gdzie ty się podziewałeś Rastowsky!?
Do pięknego pokoju wtargnął dziwny osobnik z kozią bródką i... kozimi nogami. Najprawdopodobniej był to faun. Całość jego dziwnej a zarazem barwnej osobowości podkreślała marynarka i stylowy szaliczek.
Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz