Mam szczerą nadzieję, że nie zanudzę. Jak coś to pytajcie czy to prywatnie czy też nie, odpowiem jeśli tylko zauważę pytanie. Chciałam usuwać tego bloga (znowu) ale jakoś sentyment mnie powstrzymał. Nie mam pojęcia kiedy pojawi się kolejna notka, jakoś miałam dzisiaj wenę do poprawienia tych moich nieszczęsnych wypocin. Mam nadzieję, że błędów dużo nie ma. Poprawiłam też Rozdział 3 już raczej nie ma aż tyle literówek. Powiem Wam jeszcze ciekawostkę dotyczącą bloga, z 12 rozdziałów zrobiło się 5! Więc traktuję to jako prywatny mój osobisty postęp :D Dobra, do czytania mi tam!
Dru zabrał Renatę do Hogwartu.
Dru zabrał Renatę do Hogwartu.
-Wow! Zajeboza! Jestem w
Hogwarcie! Gdzie tamten zabrał Karolinę?
-Przestań wrzeszczeć
to ci wszystko powiem - czarnowłosy próbował przywołać tą
wariatkę do porządku, bo chyba cały zamek ją usłyszał i zaraz
przybiegną gapie.
-Co tu się dzieje? Co
to za wrzaski? - do akcji wkroczyła profesor Minerwa McGonagall.
-Pani profesor to tylko
Renata się ucieszyła - tutaj zrobił krótką pauzę - baaardzo się
ucieszyła, że jest w szkole magii.
Renata zdążyła już
obejrzeć całą salę wejściową biegając od schodów do drzwi i z
powrotem. Pokrzykiwała z radością znajdując coraz to nowe
elementy wystroju. Najwięcej radości sprawiła jej zabawa srebrną
zbroją. Narobiła mnóstwo hałasu, ale nie przeszkadzało jej to w
dalszym zwiedzaniu. Chciała już wejść do Wielkiej sali, gdy
przypomniała sobie z kim rozmawia jej towarzysz. Zaczęła
kontemplować wygląd profesorki. Sroga mina kobiety nie ostudziła
jej entuzjazmu, który wzbudził w niej Hogwart. W momencie, gdy
czarnowłosy chłopak chciał powiedzieć dziewczynie, gdzie jest jej
kuzynka, do sali wejściowej wszedł nie kto inny jak Harry Potter i
jego przyjaciele.
-Renata... Renata...
RENATA DO CHOLERY JASNEJ! - Dru "próbował" zwrócić jej
uwagę, lecz pochłonięta wrzeszczeniem nie miała zamiaru zawracać
sobie nim głowy. Z jednej strony była w głębokim szoku, bo do
Hogwartu nie chodzi się w sierpniu, z drugiej była strasznie
podniecona bo spotkała Harry'ego, Rona i Hermionę. Wypytywała ich
o wszystko. Dosłownie. Skakała z jednego tematu na drugi.
Zaczynając od Quiddich'a, a kończąc na sowach. Renata w końcu
zamilkła. Chociaż gdyby od niej to zależało to rozmawiałaby z
nimi jeszcze z 15-20 minut, ale Dru zapytał czy nie chce wiedzieć
co się stało z jej kuzynką. Okazało się, że Karolina
"poleciała" z Erykiem do... Forks. Jak brunetka to
usłyszała to popłakała się ze śmiechu i przez jakiś czas nikt
nie mógł jej uspokoić. Po jej ataku, napadzie czy jak to tam
nazwać spoważniała i rozkazała aby ktoś ją zabrał w to samo
miejsce co jej kuzynkę.
Sytuacja była dosyć
dziwna. W ciągu dwóch dni Renata z Karoliną dorobiły się
prześladowców a zarazem wybawicieli. Jak było wspomniane już na
początku o rodach. Tak, należą one do jednego z tych dwóch rodów.
Darek, czyli Dru i Eryk należą do drugiego. Chłopaki nie są
spokrewnieni, ponieważ Eryk został adoptowany przez ciotkę Darka i
jej męża. Brat czarnowłosego umarł jako niemowlę, dlatego też
nie miał kto zająć miejsca drugiego dziedzica, a ciotka Darka nie
mogła mieć dzieci. W ten sposób postanowiono zdecydować się na
adopcję.
*
Gdy Eryk złapał
dziewczynę i unieruchomił zorientowała się, że jej opór nie ma
sensu i raczej Renia z Dru dadzą sobie radę we dwoje. Nie miała
nic przeciwko. W chwili w które miotnęła zaklęciem Incendium
czuła się wypompowana. Po kilku sekundach podczas których nie
mogła złapać tchu byli już na jakimś, potocznie mówiąc,
zadupiu. Znajdowali się na jakiejś nieciekawej drodze, koło
nieciekawych domów, stojąc w nieciekawej mżawce.. Eryk jeszcze jej
nie puścił i krew powoli przestawała dopływać do jej rąk.
-Ekhm czy mógłbyś
mnie puścić? Odcinasz mi przepływ krwi w żyłach.
-Oj sorka zagapiłem się
- uwolnił jej nadgarstki.
-A tak w ogóle to gdzie
my do cholery jesteśmy?
-W życiu się nie
domyślisz..
-Eeee... Zadupie?
-Hahaha. Nie. Ale zgaduj
dalej - ironicznie się uśmiechnął i odgarnął palcami zagubiony
loczek który spadł na jego twarz.
-Hmmm... to jest w ogóle
w Polsce? Drogi nie są dziurawe więc wątpię. Nie czekaj nie
podpowiadaj - zaprotestowała widząc, że chłopak już chce coś
powiedzieć - Czekaj, czekaj tam jest znak. Eeee.. powiedz, że to
tylko jakiś żart - oniemiała patrzyła na znak drogowy który
wyraźnie mówił, że znajdują się w Forks.
Mina Karoliny była tak
zszokowana, że Eryk nie mógł się powstrzymać i ryknął
śmiechem. Dziewczynie nie było do śmiechu, bo miała na sobie
tylko szorty i letnią bluzkę. Złożyła ręce na piersi i z
naburmuszoną miną czekała aż jej towarzysz przestanie rechotać.
Wtedy wpadła na pewien pomysł, który raczej nie był zbyt dobry,
no ale zważając na jej dziwne poczucie humoru i tak nie był zły.
Miała gorsze momenty w życiu.
PLASK! Chłopak został
ochlapany wodą z kałuży i momentalnie przestał się śmiać. Na
jego twarzy pojawiło się niedowierzanie i rozdrażnienie. Spojrzał
na swoje nogi, teraz ochlapane wodą i zaczął ją delikatnie
wycierać.
-Oj no co? - żachnęła
się Karolina - troszkę błotka i już królewicz gubi pantofelki? -
Było to mocno przesadzone, bo chłopak miał na sobie głównie
czarną skórę no i glany oczywiście.
-Królewicz nic nie
zgubił, ale ty za to możesz coś zgubić.... I nie mówię tu o
ciuchach które i tak w końcu zrzucisz - dodał Eryk po chwili.
-Co przepraszam?! Że co
zrobię niby!? - Zaczęła krzyczeć wielce zbulwersowana Karolina.
-Zrzucisz ubrania –
tym razem chłopak przysunął się do dziewczyny tak, że dzieliło
ich tylko 30 centymetrów. Za mało jak dla prawie rozebranej
Karoliny, zwykle starała się unikać tak bliskich kontaktów z
ludźmi.
Dziewczyna próbowała
nie pokazywać, że jej kojarzyło się to tylko z jednym, ale
niezbyt jej to wyszło.
-Czy ty nigdy nie
łapiesz takich żartów? - mina chłopaka mówiła jednoznacznie, że
uważa Karolinę za zboczeńca - Chodziło mi o to, że zaraz
wylądujesz w kałuży. Albo może i w jeziorku, o ile oczywiście
nie będziesz stawiać oporu - tutaj pozwolił sobie na złośliwy
uśmieszek. Mżawka zdążyła zmienić się w drobny deszczyk.
-Nawet o tym nie myśl
-z miną seryjnego mordercy dziewczyna zaczęła... uciekać.
Niezbyt trafnym pomysłem
to było, bo sceneria już się zmieniła. Z Forks, czyli miejsca
gdzie miało zaszczyt dziania się większość scen ze "Zmierzchu"*,
na jakąś obskurną uliczkę. Dziewczyna zatrzymała się w niemałym
szoku rozglądając wokół.
"Co to ma być?
Przed chwilą byliśmy przecież w Forks. Czy mi się wydaje czy on
po prostu znowu nas przeniósł. Tylko jak?"
-Mógłbyś mi
"łaskawie" powiedzieć co jest grane? To zaczyna się
robić dziwne. Gdzie my jesteśmy Eryk?
-Czy ty właśnie
powiedziałaś do mnie po imieniu?
-Ta. I co w związku z
tym? Jakiś problem?
-Przyznaj się czego
chcesz.
-Niczego - dziewczyna
próbowała zachować minę pokerzysty, ale z jednej strony chciała
dowiedzieć się gdzie jest, a z drugiej wypytać chłopaka o te
sztuczki. - W sumie to coś chcę. Powiedz mi jak to robisz, proszę.
- Zaczynała delikatnie, bo niezbyt wierzyła żeby przemoc pomogła.
No chyba, że bardzo będzie się opierał.
-Nawet nie ma mowy.
-Proszę cię, Eryk –
złapała go za kurtkę na klacie i delikatnie zaczynała szarpać.
-Posłuchaj mnie chwilę
to ci to wszystko wytłumaczę tylko... -chłopak próbował
powiedzieć coś z sensem, ale niezbyt mu to wychodziło bo Karolina
ciągle mu przeszkadzała. - tylko puść moją kurtkę, lubię ją.
- Powiedział wyswobadzając ramoneskę z rąk Karoliny.
Jenak zanim chłopak
zdołał coś jeszcze powiedzieć usłyszeli donośny huk, któremu
towarzyszyła mgła. Wyłaniały się z niej dwie postacie. Najpierw
były niewyraźne, ale wraz z rozmywaniem się mgły były mniej
rozmazane. Po kilku chwilach Karolina rozpoznała kuzynkę i
towarzyszącego jej chłopaka. Zaczęła się domyślać, że tak
naprawdę Eryk przeniósł ich do książki, a nie do prawdziwego
Forks.
-Masz rację.
Przeniosłem nas do książki - potwierdził jej przypuszczenia Eryk,
podsłuchując jej myśli oczywiście - Renata i Dru też byli w
książce. W "Harrym Potterze" dokładniej.
-Co przepraszam?! To ja
gniję w tym cholernym Forks, a Renata poznaje Herry'ego, Hermionę i
Rona?! -Dziewczynie znowu zmienił się nastrój. Chłopak spojrzał
na nią nieco zdezorientowany.
-Myślałem, że lubisz
tą książkę, przecież niedawno ją czytałaś.
-No i co jeszcze? Może
powiesz mi co jadłam wczoraj na obiad, co? Ty mnie śledzisz?! -
Emocje wzięły nad Karoliną górę. Była zdenerwowana i nie
wiedziała gdzie jest, na dodatek było jej zimno i mokro, bo w tym
nieszczęsnym Forks, deszcz zdążył przemoczyć jej ubranie.
-Jeśli tak na to
spojrzeć to, to jest faktycznie masz o co krzyczeć – gdy w końcu
nadszedł Darek z Renatą, chłopak się odezwał. Wydawał się
troszkę zniecierpliwiony i poirytowany.
Renata dała mu się we
znaki. I dobrze.
Przelotna myśl Karoliny
dała jej tyle satysfakcji, że nieco się uspokoiła, ale był to
tylko przelotne uczucie. W sumie to nie wiedziała czy to co się
dzieje, dzieje się na prawdę. Nie mogła uwierzyć, ani też do
końca przekonać się o prawdziwości zdarzeń z ostatnich dwóch
dni. Bardziej była skłonna przyznać, że to jeden z jej
dziwacznych snów.
-Dobra zbieramy się
dziewczyny - Eryk przejął kontrolę nad sytuacją ignorując dziwne
zachowanie rudowłosej - Nie patrzcie na mnie tak jakbym wam matki
patelnią pozabijał, tylko ogarnijcie się. W ogóle wiecie gdzie
jesteśmy? - Widząc niezrozumienie na twarzach dziewczyn zaczął
tłumaczyć o co mu chodziło.
-No więc tak, zacznijmy
od tego, gdzie jesteśmy, nie przerywaj mi Karolina -widząc, że
chce się odezwać, zapobiegł temu ostrym tonem - Błagam was nie
przeszkadzajcie mi, bo muszę wszystko wyjaśnić i się streszczać.
Po pierwsze to moim zdaniem już powinniśmy wracać, bo w tej chwili
jesteśmy w książce Dracula i zmierzcha. Po drugie, Karolina jest
cała mokra, a tu jest zimno, jeśli się przeziębi i będzie
narzekać to mnie chyba szlag jasny trafi. Następnie musimy razem z
Dru iść się do Starszyzny. Zresztą wy dwie też musicie tam z
nami iść, nie ma przeproś.
-Eryk ma rację - Darek
pstryknął palcami i tak jakby prysnął z nich złocisty proszek.
Sceneria zaczęła się
rozmywać, aż w końcu została zastąpiona realnym już widokiem.
Cała czwórka stała w obszernym korytarzu. Na podłodze leżał
czerwony dywan, a na ścianach wisiały bardzo cenne obrazy. Co
kilka metrów znajdowały się łuki przez które wchodziło się
innych pomieszczeń. Cały korytarz miał około 60 metrów i nie
było w nim okien tylko świeczniki przy suficie.
Ci dwaj czarusie
przepuścili dziewczyny przodem wskazując pierwsze drzwi na prawo.
Gdy weszły do pomieszczenia obok, aż przystanęły z wrażenia.
Była to ogromna sala wejściowa w której znajdowały się również
ogromne schody. Czerwony dywan także i tu był przeprowadzony przez
sam środek. Przy ścianach w kilkumetrowych odstępach stały
zbroje. Pustą przestrzeń zdawały się wypełniać złote błyski,
które chyba były wyczarowane. Całość robiła piorunujące
wrażenie. Mimo tego, że nie było to zbyt bogato ustrojone.
-Wow! -szepnęła
Karolina, ale mimo to i tak jej głos rozszedł się po całej sali.
-To mało powiedziane -
Renata też nie mogła wyjść z podziwu, po raz pierwszy tego dnia
mówiąc szeptem.
-Ruszcie się, nie mamy
całego dnia – Eryk znowu zaczął się niecierpliwić. Cała
sytuacja zdawała się go raczej nużyć. Nie mógł zrozumieć
zachwytu kuzynek salą wejściową, ale było to raczej spowodowane
tym, że to miejsce stanowiło dla niego drugi dom.
-Mów co chcesz, ja tam
mogłabym tu stać godzinami - Karolina już podeszła do najbliższej
zbroi z zamiarem zbadania jej - Hmmm... jeśli to przedsionek to ja
chcę zobaczyć bibliotekę.
-Oj zobaczysz,
zobaczysz, a teraz się ruszcie - teraz to Dru okazał zdenerwowanie.
-Ale obiecujesz? -
Dziewczyna zrobiła psie oczy, bo jednym z pomieszczeń, w których
czuła się idealnie była biblioteka. Drugim jest las, ale to już
inna historia.
-Tak, tak ,tylko chodźże
już.
-Eee, właściwie to
gdzie jesteśmy? -Renata zadała pytanie które nasuwało się od
początku.
-Przecież już ci
mówiliśmy. Jesteśmy w...
PS. Notka dedykowana Kasi, która powiedziała, że jeśli coś dodam to ona coś napisze. Wiem, że nie masz za dużo czasu, ale spróbuj coś tam skrobnąć ;)