-Nie wiem jak tobie,
ale mi się strasznie nudzi. - Zaczęła marudzić Karolina, gdy szły
z Renatą, po raz kolejny już tego dnia na koniec wsi. Postanowiły,
że posiedzą w altance na brzegu lasu, bo tam było chłodniej niż
gdziekolwiek indziej.
-Nooom.
-Wiesz, gdzie możesz
wsadzić sobie to "nooom"?
-No, kurde masz
faktycznie Karolina. - Renata spojrzała na kuzynkę spod
przymrużonych powiek, bo słońce mocno świeciło po oczach. - Tak
w ogóle to fajne spodenki masz. - Stwierdziła przyglądając się
jej szortom.
-E, e, e, ty mi tu nie
wyskakuj z takimi tekstami. I dzięki.
-Ty na serio chcesz się
kłócić? - Zapytała z wojowniczą miną Renata.
-Noo nie, ale mnie
zaraz trafi jak się coś ciekawego nie stanie.
-Ciekawego powiadasz? -
rozległ się seksowny głos za plecami dziewczyn, które wiedzione
instynktem nawet się nie odwracały, tylko od razu zaczęły biec.
Obie poznały ten głos.
Należał on do ich największego przeciwnika. Wiedziały kogo,
ponieważ już wiele razy miały z nim konfrontacje. Ich rody
dokładniej, a nie one we własnej osobie. Wiedziały to, ponieważ
przyszły do nich Wspomnienia. Wspomnienia, które podczas snu
napływały bez przerwy. Była to sprawka Eryka i Dru.
-Ej! Karolina! Renata!
Czemu uciekacie? Co ja wam zrobiłem? - W głosie chłopaka słychać
było autentycznego, męskiego focha.
-Nie odwracaj się, po
prostu biegnij. Zrobimy sobie lekką rozgrzewkę, zanim nas te
kanalie zaczną ścigać. -Karolina poinstruowała kuzynkę, ale
ona, mimo że próbowała zachować spokój, to jej się to nie udało
i wybuchnęła nie kontrolowanym śmiechem, przerywając bieg.
-No wiesz co Renia?
Myślałam, że chcesz uciekać. - Powiedziała Karolina trochę
rozleniwionym głosem w który wmieszała się nutka rozbawienia.
Szatynka próbowała
odpowiedzieć, ale nie była w stanie, ponieważ dławiła się
śmiechem, aż sobie kucnęła, bo brzuch zaczął ją boleć.
-Dobra przestań już.
- Wymamrotał urażonym tonem geja Krzysiek. Patrzył na kuzynki
smutnym wzrokiem, gdy już je dogonił, co nie było dla niego zbyt
wielkim, bo był lekkoatletą. - Serio, to nie było zbyt miłe.
-Oh ok, ale nie
obiecuję, że przestanę się z ciebie śmiać. - Z rozbawieniem w
głosie Renata odpowiedziała naburmuszonemu chłopakowi.
-Dobra, nie będziemy
ściemniać, uciekałyśmy dla śmiechu. Nie wiedziałam, że się
tak zbulwersujesz Krzysiu. - Karolina uśmiechnęła się do kolegi.
- Nie uciekałyśmy dlatego, że jesteś homo, naprawdę nam to nie
przeszkadza.
-No tak, jasne, czekaj,
bo uwierzę. - Chłopak nigdy im nie wierzył, gdy tak mówiły,
owszem czasem się z tego śmiały, ale nie były dla niego perfidnie
wredne, to takie pieszczotliwe.
-I tak sądzę, że
jesteś bardziej bi niż homo. - Tym razem to Renata się
naburmuszyła.
-Jak tam sobie
chcesz...
Dziewczyny serdecznie
przywitały się ze znajomym i wytłumaczyły dlaczego uciekają.
Bardzo dawno się z Krzyśkiem nie widziały. Poznali się jeszcze
jak wszyscy byli dzieciakami, nikt z tej trójki tego nie pamiętał.
Poza tym powiedziały mu, że bały się nieco Dru i Eryka. Nadal
stali na górce, czyli w miejscu, gdzie byli widoczni i z końca wsi
i z jej początku. Gawędzili spokojnie, Karolina zapytała co
słychać u Krzyśka. Ogółem dawno się nie widzieli i chłopak
postanowił, że wpadnie, co też zrobił. Opowiedziały mu
wczorajszą przygodę.
-Aaaa to dlatego tak
uciekłyście. Teraz to rozumiem. - Błysk zrozumienia pojawił się
w brązowych oczach Krzyśka.
-No więc widzisz. No
ale przestań się już tak fochać. - Renata była wyraźnie
rozbawiona całą sytuacją.
-Będę dopóki mnie
nie przeprosisz. - Widać było, że już mu przeszło, tylko się
droczył z szatynką.
-No dobra. Przepraszam
cię Krzysztofie za to, że jesteś takim tępym idiotą i nie chcesz
się przestać fochać.
-No nie teraz to
przesadziłaś. Foch forever z przytupem i zarzuceniem grzyffką! -
Jak powiedział, tak też zrobił, co oczywiście wyglądało
komicznie, bo chłopak 190 cm, który jest w rurkach i wykonuje takie
gesty, to nie jest coś, co chciałoby się oglądać. Aż smutno się
robiło, że takie ciacho jakim był Krzysiek, był homo.
-Boże Święty
przestańcie w końcu zachowujecie się jak jakieś gówniarze! -
Karolina wrzasnęła na Krzyśka i Renatę bo już zaczęli ją
wkurzać. - Jak się nie uspokoicie to obojgu przyjebię.
Dziewczyna z chłopakiem
spojrzeli na nią ze zdziwieniem, bo nie spodziewali się wybuchu z
jej strony, szczególnie, że zawsze bawiły ją ich spory.
Zauważyli, że dziewczyna jest spięta i zdenerwowana.
Stali tak na środku
ulicy zastanawiając się czemu ruda tak się zdenerwowała, gdy
nagle usłyszeli głośny huk i zobaczyli fioletową mgłę.
-Co się dzie... -
Karolinie przerwał następny głośny huk.
Po tym hałasie wszystko
się wyjaśniło. To ci dwaj z wczoraj wpadli(dosłownie) na kosze na
śmieci , które były na najbliższej posesji i narobili hałasu za
dziesięciu. W sumie to zdziwiony był tylko gej towarzyszący
dziewczynom. Powoli Eryk i Dru wytoczyli się z tej nieprzewidzianej
przeszkody. Z ust bruneta popłynęła wiązanka przekleństw, a
blondyn z pozornym spokojem strzepnął ze skórzanej kurtki zużyte
chusteczki. Po ich minach widać było, że troszkę inaczej
wyobrażali sobie swoje "wielkie wejście".
-Nudzi wam się pedały
dwa?! Bez urazy Krzysiek. - To drugie zdanie skierowane było do
kolegi Karoliny. - Co wy sobie wyobrażacie?! Jak możecie ot tak
niszczyć czyjeś rzeczy co?! - Dziewczyna wiedziała, że oni
bardziej ucierpieli niż kosze na śmieci, ale na prawdę chciała
się ich czepić, nawet o byle co.
-Dobra, dobra nie
spinaj się dziewczynko. - Eryk zaczął z grubej rury, nazywając
Karolinę dziewczynką.
- Oż ty mały,
niedorobiony... – tak, tutaj nastąpiło bardzo dużo określeń
chłopaka, których nie zamierzam pisać, bo jakieś dzieci mogą to
przez przypadek przeczytać - ... szkolny playboy'u. Co ty sobie niby
myślisz?!
-Jeśli tak bardzo
chcesz, to ci powiem co sobie myślę. Po pierwsze, myślę, że
przyrąbe ci w ten Twój piękny pyszczek jeśli jeszcze choć raz
powiesz do mnie "szkolny playboy". Po drugie ten wasz
Chłopaczek-gejaczek jest niebezpieczny. Po trzecie Renata wygląda
seksownie w tych czarnych butach które przymierzała tydzień temu w
Deichmannie. - Podsumował ich blondyn. Powoli zbliżali się wraz z
Dru do trójki.
Szok jaki odmalował się
na twarzach trójki był ogromny. Karolina zdziwiła się słysząc
stwierdzenie "piękny pyszczek", Renata "seksownie
wygląda" skierowane do niej samej, a Krzysiek
"chłopaczek-gejaczek". Mimo wszystko Eryk i Dru wyglądali
dzisiaj po prostu sexy. Brunet ubrany w dobrze dopasowane, ciemne jeansy i luźną, czarną koszulkę z napisem "Mogę zostać dla Ciebie Ginekologiem". Z okularami w troszkę dłuższych, zmierzwionych, czarnych włosach wyglądał jak typowa gwiazda. Na stopach miał Nieśmiertelne Najki. Spoglądał z pogardą to na śmietniki, to na znajomego dziewczyn. Blondyn związał kręcone włosy w kucyk,
założył czarne, długie spodnie i koszulkę z logo Nirvany, na
którą narzucił skórzaną kurtkę. Mimo że było gorąco to
wydawało się, że im to nie przeszkadza. Na nogach miał glany, co
chyba było najbardziej zadziwiającym elementem jego stroju.
Wyglądał, jakby zaraz miał iść na koncert.
-Poza tym ten chłopak,
to już nie jest ta sama osoba, ba, nawet to człowiek nie jest. -
Brunet zabrał głos. - Nie musicie mi wierzyć, ważne żebyście
nie przeszkadzały. Poza tym to Eryk ma rację, te szpilki, które
przymierzała Renata są świetne.
-Nie no, teraz to
całkiem wam się poprzewracało w tych łbach. Dobrze się czujecie?
- Renata traciła powoli cierpliwość, bo nie lubiła, gdy ktoś
komentował jej wygląd, chociażby pozytywnie.
-Jesteście pewne, że
nie chcecie nam pomóc? - W jego tonie czaiła i nutka groźby.
Jakby na komendę Eryk i
Dru podeszli do dwóch dziewczyn i ujęli ich twarze w dłonie. Przez
jedną elektryzującą sekundę patrzyli w oczy dziewczyn. Wyglądało
to tak jakby chcieli je pocałować. Było to jednak złudne
wrażenie. Poprzez dotyk kuzynki zrozumiały część swojego
dziedzictwa. Eryk i Dru nie byli spokrewnieni, ale wychowywali się
razem od dziecka. Dzięki temu, że znali się od dawna wytworzyli
więź. Mogli porozumiewać się myślami. Przekazali to wszystko
Karolinie i Renacie. W ten sposób wytworzyła się między czwórką
niesamowita więź. Więź dzięki której będą walczyć z
Pradawnym Złem. Ale o tym później.
Następne zdarzenia były
błyskawiczne. Eryk uchylił się przed ciosem Karoliny, która
przypomniała sobie, co się działo dzień wcześniej i niezbyt
chętnie wybaczała takie rzeczy. Renata zaczęła świecić na
niebiesko i rzuciła w Krzyśka czymś a’la świetlna kula. Chłopak
próbował uciekać, lecz było za późno i dostał zaklęciem, tuż
po tym zaczął przybierać swoją prawdziwą formę. Nagle tuż przy
Reni pojawił się Dru i skrępował jej nadgarstki na plecach. W
jednej chwili stali tuż przed Erykiem i Karoliną, a w następnej
gdzieś zniknęli. Dwójka oszołomionych nastolatków popatrzyła po
sobie, po pierwszym szoku chłopak zorientował się co powinien
teraz zrobić. Widać było, że był dobrze przeszkolony do tego
typu zadań, bo od razu podjął walkę. Oni tak szybko nie zniknęli,
bo przypomnieli sobie, że Krzysiek jeszcze żyje, mimo że jest
ranny i jeszcze próbuje do nich podpełznąć. Karolinę zmroziło w
momencie, gdy uświadomiła sobie, że słyszy myśli swojego
towarzysza. Jeszcze bardziej przerażające było to, co przekazał
jej wcześniej, podczas gdy dotknął ją po raz pierwszy. Krzysiek,
ten prawdziwy, został brutalnie zamordowany już kilka miesięcy
temu. Nikt o tym nie wiedział, nawet jego najbliżsi, ponieważ
Golem przybrał jego kształt. Oczywiście był on pod wpływem
Pradawnego Zła. Zaczęło się ono odradzać.
Po Eryku widać było,
że walka to nie jest dla niego nowość, oczywistym faktem było to,
że przeszedł szkolenie. Znał wiele zaklęć na pamięć i potrafił
bardzo dobrze posługiwać się bronią. Wydawać by się mogło, że
wyczarowuje kolejny oręż z powietrza, ale tak na prawdę wyciągał
je z innego wymiaru. Starał się bronić Karolinę, widząc, że nie
wie co ze sobą zrobić.
Droga, na której stali
wyglądała jakby przeszedł przez nią tajfun. Zrobiła to siła
pocisku Renaty. Zerwany asfalt, połamane drzewa i dużo zielonej
krwi. To, że ludzie jeszcze się nie zbiegli, aby zobaczyć co się
stało, było chyba cudem. Narobili koszmarnego hałasu i bałaganu,
ale to zdawało się nie ruszać tutejszych mieszkańców.
-Karolina uważaj! -
Krzyk uprzedził cios o sekundy. Eryk z przerażeniem patrzył, na to
czy jej się uda, bo sam nie mógł nic zrobić, ponieważ stał
cztery metry dalej.
Dziewczyna uchyliła się
w ostatniej chwili przed ciosem dawnego kumpla, który teraz
przeobrażał się w jakiegoś wielkiego, oślizłego, śmierdzącego
i zielonkawego potwora. Śmierdział zgniłymi jajami i wymiocinami.
Dwójka nastolatków nie mogła już wytrzymać tego potwornego
smrodu. Pozatykali sobie nosy koszulkami. Walka rozpoczęła się
szybko, wymiana ciosów była w miarę wyrównana, jedynie dziewczyna
miała problemy z ilością kończyn stwora. Po zaledwie pięciu
minutach Eryk wykończył potwora, a stało się to dlatego, że
kula, którą wystrzeliła Renata znacznie obniżyła poziom jego
mocy. Można powiedzieć, iż na tym walka się skończyła. Na
drodze panował totalny chaos. Teraz przewrócone kosze nie stanowiły
wcale brzydkiego widoku. Po całej drodze walały się kawałki
ślimaka, w którego zmienił się Krzysiek, jakieś plastikowe
elementy różnych rzeczy leżały praktycznie wszędzie. Nie było
gdzie spojrzeć, żeby człowiekowi nie zrobiło się niedobrze.
Absolutnie wszystko było zdemolowane. Karolina z obrzydzeniem
strzepywała resztki ślimaka z ulubionej koszulki z napisem "Jestem
przyszłością narodu". Spojrzała na Eryka i zauważyła, że
ten nawet się nie poczochrał. Podczas gdy z jej odsłoniętych nóg
spływały strużki krwi i jakiegoś śluzu, on nie wyglądał choćby
na zasapanego.
Eryk przypominając
sobie, co miał zrobić szybko wypowiedział jakieś zaklęcie,
brzmiące łudząco podobnie do słowa "klusek", którego
skutkiem było przywrócenie drogi jej pierwotnego stanu. Karolina
jeszcze dochodziła do siebie po walce i stanęła na środku drogi
nieco zdezorientowana.
-Okeeeej...? Co tu się
stało? Mógłbyś mi z łaski swojej… - Nie miała szans aby
dokończyć, bo chłopak już zatkał jej usta dłonią wygiął ręce
do tyłu i teleportował ich do...
No co? Czasem trzeba trochę "niepokoju" zasiać. Spoko, nie będzie macanek... Na razie xD Teraz musicie wytrzymać do następnej notki, bajo! :D